E-SportLeague of Legendsultraliga

Rogue Esports Club mistrzem pierwszego sezonu Ultraligi

W wielkim finale Ultraligi pomiędzy Devils One, a Rogue Esports Club było nam dane ujrzeć pełnoprawny pojedynek best of five. Trenerzy zadbali o tropikalne drafty dla swoich zawodników właśnie na tę okazję. Jednak mistrzem pierwszego sezonu Ultraligi oraz reprezentantem Polski w głównym turnieju EU Masters zostało Rogue Esports Club wygrywając 3:2.

Na pierwsze zabójstwo musieliśmy czekać aż do jedenastej minuty. Wówczas botlane Devils One wypracowało sobie dogodną okazję, aby zabić Woolita. Nie spodziewali się jednak teleportacji od Larssena, która odwróciła przebieg walki na dolnej alejce, gdzie Szwed zabił Varusa. Podopieczni Adriana “Hatchiego” Wiedery popełniali znacznie więcej błędów od swoich rywali zwłaszcza w środkowym etapie gry. Wspominam m.in o nieumyślnym użyciu stopwatcha przez Cinkrofa czy braku odpowiedniej ilości wizji na mapie. To drugie pozwoliło Rogue Esport Club na zabicie osamotnionego Matisława na topie. Skutkowało to natychmiastowym podjęciem Nashora oraz przejęciem kontroli na mapie. Zespół Oskara “Vandera” Bogdana potrzebował ostatecznie tylko dwóch podejść pod bazę przeciwnika, aby zniszczyć Nexus.

Już na początku drugiej mapy mogliśmy zobaczyć fenomenalne zagranie Finna 1v2. Nie dość, że w pięknym stylu przeżył gank od Cinkrofa to jeszcze zabił grającego Sylasem Agresivoo. Szwed otworzył tym samym worek z zabójstwami, gdyż chwilę później równocześnie mieliśmy wymiany zabójstw na górnej i dolnej alei. Kolejny raz mogliśmy ujrzeć dobrą kontrolę Jungli w wykonaniu Kacpra “Inspireda” Słomy. Podczas całej mapy oddał przeciwnikowi tylko Heralda. Do środkowego etapu gry REC wchodziło z dwoma górskimi smokami co w połączeniu z ich kompozycją skutkowało zdobyciem Barona już w 21 minucie. Diabły nie potrafiły nawiązać już wyrównanej walki do końca spotkania.

Źle wspominać będzie początek trzeciej mapy support Devils One Robert “Erdote” Nowak we wczesnej fazie gry umarł dwukrotnie. Zrehabilitował się już w 18 minucie, wówczas złapał aż czterech przeciwników inicjując pierwszy wygrany teamfight D1 w tej serii. Dzięki temu Diabły nabrały rozpędu, każda kolejna walka drużynowa wyglądała coraz lepiej. Przede wszystkim nie dopuścili do zdobycia Nashora przez REC zmuszając zawodników do walki na górnej rzece. Wygrywając ją Devils One nie zyskali tylko Baron Buffa, ale też przewagę nad przeciwnikiem, który pomimo wielu prób musiał uznać wyższość Agresivoo i spółki.

Na czwartą mapę Inspired dostał w swoje ręce Rek’sai i od razu mogliśmy ujrzeć kontrolę jungli do której nas przyzwyczaił w dwóch pierwszych mapach. W 6 minucie zdobył samotnie Drake’a, aby po chwili pomóc w eliminacji Cinkrofa przy górnej rzece. Pierwszą walkę drużynową zobaczyliśmy dopiero w 27 minucie. Wówczas odważna decyzja Agresivoo oraz złe pozycjonowanie się REC pozwoliło na eliminację trzech rywali oraz zabicie Nashora. Tylko jedno podejście wystarczyło wówczas podopiecznym  Adriana Widery do zniszczenia Nexusa!

Piąta ostatnia mapa zaczęła się bardzo spokojnie, żadna z drużyn nie mogła już popełnić błędu. Pierwsze zabójstwo padło w piętnastej minucie po agresywnym wejściu czwórki graczy Rogue na dolną aleję. Został wówczas wyłapany Erdote.

Zła inicjacja Inspiera w 27′ odsłoniła jego strzelca. Ten fakt wykorzystały Diabły podejmując pierwszego Nashora na mapie. Pomimo strat w zawodnikach D1 zdobyło wzmocnienie przejmując chwilowo kontrolę nad mapą. Zbyt odważne podejście Agresivoo oraz Erdote na dolnej alei pozwoliło drużynie Woolite’a na podjęcie kolejnego Barona. Ten ruch nieomal zakończył rozgrywkę w 39′. Wówczas Matisław z Luckerem bronili bazę jak Polacy Częstochowę podczas potopu Szwedów. Kolejne wejście do bazy D1 nastąpiło po wymianą objectivów wówczas Cinkroft wraz z kolegami odpuścili Elder Dragona i wybrali po raz drugi Barona. Ostatni teamfight zakończył się spektakularną walką w której Woolite zdobył Quadrę.