GryRecenzjeXbox

Recenzja gry Assassin’s Creed Rogue Remastered

Witam wszystkich czytelników mojej nowej recenzji. Jak wiadomo Assassin’s Creed Rogue wzbudził dość kontrowersyjną reakcję fanów serii w 2015 roku. Mimo tej opinii Ubisoft w bieżącym roku uznał, iż dobrze byłoby wydać remaster tej części. Moim zadaniem jest przedstawienie Wam mojej opinii na temat tej gry. Wiem że każdy ma inne zdanie o tej odsłonie, więc spróbuję ukierunkować Was na zakup tej odsłony lub jego brak. Zapraszam do recenzji.
Jest to zremasterowana odsłona popularnej serii Assassin’s Creed wzbogacona o dwa rozszerzenia i mniejsze pakiety dodatków oraz jakże cudownych DLC. Posiadacze Xbox One (jak ja) i PS4 mogą rozgrywać część w rozdzielczości 1080p natomiast posiadacze wersji X oraz Pro mogą cieszyć się grą w 4K.
Fabuła gry toczy się pomiędzy wydarzeniami ukazanymi w Assassin’s Creed IV Black Flag, a tymi z Assassin’s Creed III. Produkcja przenosi Nas do czasów Wojny Siedmioletniej. Wcielamy się w Shaya Patricka Cormaca, czyli początkowo członka bractwa Assassynów. Nie zgadzał się z filozofią bractwa, przez co postanawia przejść na drugą stronę konfliktu. Jako członek zakonu Templariuszy rozpoczyna łowy na swoich byłych towarzyszy broni. Podczas gry spotkamy parę postaci z wcześniejszych odsłon serii. Wśród nich pojawi się Achilles oraz Haytham Kenway, obydwoje widziani w III części cyklu.
Wydane na Xbox One Assassin’s Creed Remastered korzysta z bardzo wielu rozwiązań z IV części. Tym razem możemy eksplorować Nowy Jork oraz wiele mniejszych lokacji rozmieszczonych na Oceanie Atlantyckim. Cała mechanika rozgrywki nie uległa wielkim zmianom, dalej cała rozgrywka poleca na przechodzeniu misji fabularnych oraz misji pobocznych. Misje poboczne składają się ze zdobywania wysokich punktów kontrolnych, szukaniu znajdziek oraz na zdobywaniu pieniędzy, by godnie się reprezentować. Nadal ważnym elementem cyklu są starcia z przeciwnikami. Mechanika walki zbytnio się nie zmieniła od części Black Flag. Dalej walka sprawia dużo frajdy, mimo niezbyt wysokiego poziomu trudności. W 2015 roku nikt na to nie zwracał uwagi, ale teraz może czas zacząć, po Assassin’s Creed Unity, Syndicate, Origins wracamy do prostego modelu rozgrywki, który z czasem zacznie nam przeszkadzać, chyba, że chcemy jak najszybciej przejść grę i odłożyć na półkę. Trzeba też zwrócić uwagę na to, że historia Shaya daje nam możliwość używania ataków klasycznych dla 2 stron konfliktu. Będąc templariuszem możemy używać ukrytego ostrza oraz wielu broni typowych dla bractwa Assassynów.
Przejdźmy do kwestii technicznych bo w remasterach chyba to jest najważniejsze, specjalnie dla tej części odświeżono oprawę graficzną, niestety nie miałem okazji zagrać w wersję w 4K ale przyznaję, że samo 1080p i tak da się bardzo zauważyć, co jest ważną informacją dla posiadaczy PS4 i Xbox One.
Kończąc, uważam, że jeśli ktoś jest fanem serii, jak ja, ta część jest obowiązkowa na jego półce, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że cena w dniu premiery wynosi 109.99 zł. Jest to naprawdę dobra okazja, zwracając uwagę na to, że wiele remasterów góruje cenami. Grę oceniam na 9/10, doceniam wkład Ubisoftu w ten cykl i liczę na więcej remasterów. Do następnej recenzji, Cześć / Quartozane