Technologiczne podsumowanie tygodnia 20-26.05.2019r.
Nowy średniak od Vivo
Vivo Z5x to smartfon, który może zainteresować ludzi, których nie stać na flagowca, a poszukują nowego telefonu. Wyglądem z frontu według mnie przypomina trochę Samsunga Galaxy S10e, a szczególnie przez tą kropkę w lewym górnym rogu ekranu – aparat. Wszystkie ramki są bardzo cienkie, a dolna delikatnie grubsza. Wykorzystany tu będzie procesor Qualcomm Snapdragon 710 wspomagany przez 4, 6, lub 8 GB pamięci RAM. Pamięć ROM (64 lub 128GB) będziemy mogli rozszerzyć dodatkową kartą pamięci.
Telefon ten posiada 6,53” ekran LCD o rozdzielczości 1080x2340px. Zastosowane tu zostały 3 aparaty: 16 Mpix, 8 Mpix oraz 2 Mpix. Przednia kamera to matryca 16 Mpix. Smartfon zasilany jest przez ogniwo o pojemności 5000 mAh. Wykorzystane złącze to oczywiście USB-C, a poza tym posiada on czytnik linii papilarnych na pleckach, modem LTE, Bluetooth 5.0,Wi-Fi 802.11ac i dual SIM. Telefon będzie dostępny w sprzedaży od 1 czerwca w Chinach. Data wdrożenia na rynek europejski jest obecnie nieznana. Ceny urządzenia to: 202$ za najtańszy wariant i 289$ za najdroższy.
Źródło: ithardware.pl
Pierwsze problemy nowego Oneplusa
OnePlus 7 Pro otrzymuje bardzo pozytywne recenzje na całym świecie choć jeszcze nie zostały wydanie wszystkie zapowiadane aktualizacje. Firma powinna pomyśleć o kolejnych, gdyż telefon prawdopodobnie software’owo naciska czasem na górną część ekranu. Bez pomocy człowieka.
Jak widać na powyższym filmie, nasz OnePlus może przypadkowo klikać na belkę powiadomień. CPU-Z nie zostało tutaj odpalone przypadkiem, gdyż przy tej aplikacji zjawisko to nasila się. Jest to powód dlaczego sądzę, że jest to wina tylko i wyłącznie oprogramowania. Gdyby była to wina digitizera, nie byłoby dotknięć tak intensywnie tylko i wyłącznie w CPU-Z. Jeszcze ani razu nie miałem OnePlusa 7 w ręce, więc nie potrafię stwierdzić na ile ten problem przeszkadza użytkownikowi. Aczkolwiek jest to nadal problem i powinien być jak najszybciej zwalczony.
Źródło: android.com.pl
Hongmeng OS
Mogę się założyć, że choć raz słyszeliście w ostatnim czasie o konflikcie rządu USA z Huawei. Słynna firma została umieszczona przez USA na czarnej liście firm. Prowadzi to do tego, że żadna amerykańska firma nie może współpracować z chińskim producentem. Google również. Nie bójcie się, jeśli obecnie posiadacie urządzenia Huawei to nadal będziecie mogli korzystać z systemu Android z nakładką EMUI, a nawet nowsze urządzenia dostaną jeszcze aktualizację do Androida Q. Huawei na szczęście od 2012 roku rozwija własny system. Autorski system będzie nosił nazwę Hongmeng OS. Na obecną chwilę system byłby gotowy do wdrożenia w nowych smartfonach. Niestety nadal na rynku europejskim bardzo dużo osób korzysta z usług Google, przykładowo z YouTube czy Map Google, a na nowym systemie nie będzie możliwości ich instalacji.
Źródło: instalki.pl
Mapy Google zastąpią Yanosika?
Mapy Google 2 razy sprawiły mi problem. Problem, który bym łatwo rozwiązał gdybym był bardziej uważny. Wpisując nazwę mojej miejscowości mapy interpretują to jako gminę, a nie konkretnie moje miasto. Tak 2 razy wylądowałem w rezerwacie przyrody Florianów. Mapy Google nie są idealne, ale korzystam z nich bardzo chętnie. Dwukrotny przypadek, który opisałem wyżej stał się bardziej przez moją nieuwagę, ale czas przejść do tematu z nagłówka. Mapy wujka Google zaczynają nas ostrzegać przed fotoradarami. Oczywiście, nikogo tutaj nie namawiam do przekraczania prędkości i zwalniania tylko na fotoradarach, lecz takie ostrzeżenie często potrafi uratować nasze portfele. Każdemu czasem może się zdarzyć wpadka ze zbyt szybką jazdą na nieznanej trasie o 5-10 km/h. Przed takimi sytuacjami ma chronić nowa funkcja map. Niestety jest ona wprowadzana stopniowo, oraz już teraz posiada nieaktualną bazę fotoradarów. Czasem nas ostrzega przed nieistniejącym fotoradarem, a czasem, co gorsza, nie ostrzeże nas przed takowym, który istnieje. Yanosik na obecną chwilę nie ma się czego obawiać.
Źródło: benchmark.pl